rozpylaczek rozpylaczek
866
BLOG

Dobry rok Jarosława Kaczyńskiego

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 12

Dla Jarosława Kaczyńskiego to był dobry rok. Kto wie, może nawet najlepszy w karierze. Sukcesów i pomyślnych dla prezesa PiS zdarzeń było tyle, że wyliczenie wszystkich trwałoby dłużej niż najdłuższe przemówienie Władysława Gomułki. Przypomnę więc tylko niektóre.

Jarosław Kaczyński jest uzdolniony wszechstronnie, ale zdecydowanie największy talent ma do bezlitośnie trafnych sformułowań. Rok 2014 prezes PiS rozpoczął bon motem: „Jeśli ktoś dziś w UE działa na szkodę Polski, to jest to właśnie PO i PSL”. Wkrótce potem napisał do prezesa PSL list, w którym zarzucił tej partii „zdradę polskiej wsi”. O sfałszowanych wyborach samorządowych napiszę za chwilę, ale już w tym miejscu trzeba podkreślić, że bez tego – jakże prawdziwego i podanego z właściwym dla Jarosława Kaczyńskiego taktem – zarzutu PSL-owi na pewno nie udałoby się osiągnąć tak dobrego wyniku wyborczego.

Prezes PiS jest też niesłychanie biegły w sprawach ekonomicznych. Może tylko wspomniany już Władysław Gomułka (który chciał, aby na jego grobie był napis: „Władysław Gomułka – ekonomista”) był bardziej biegły. Na początku roku Jarosław Kaczyński ogłosił wielki program pomocy dla rodzin z dziećmi. I podał szacunkowe koszty tego programu: „wyliczenia, z grubsza wskazują, że na tę politykę trzeba by było wydać około 20 miliardów euro rocznie, mniej więcej 50 miliardów złotych”. Tyle tylko, że 50 mld zł to wtedy było 12 mld euro. Ale kto powiedział, że szef największej partii opozycyjnej, były premier, absolwent wyższej uczelni – musi się znać na czterech podstawowych działaniach arytmetycznych?

Kolejny talent Jarosława Kaczyńskiego polega na wypowiadaniu obietnic, które spełniły się grubo przed ich ogłoszeniem. W marcu prezes PiS, szykując się do nieuchronnego i rychłego rządzenia Polską, obiecał nam coś takiego: „Nie obiecuję Arkadii, nie obiecuję cudów, obiecuję, że zacznie się w Polsce poprawiać”. I faktycznie, od 1991 roku produkt narodowy brutto w Polsce stale rośnie. Nawet w czasie największego kryzysu po r. 2008 też rósł. Stale rośnie też przeciętne wynagrodzenie. A Polska stale zmniejsza dystans do najbogatszych krajów Unii Europejskiej: na początku transformacji PKB Polski to było połowa PKB średniej unijnej, teraz jest to 75 procent. Jest na świecie drugi taki polityk, którego obietnice spełniają się 25 lat przed ich ogłoszeniem?

W tym samym miesiącu Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się dojechać do Jeleniej Góry. Nie ma się z czego śmiać. Niewielu śmiałkom ten wyczyn się powiódł. Prezes PiS nie chełpił się swoim osiągnięciem. Po prostu zimno przedstawił suche fakty: „Byłem w Jeleniej Górze pierwszy raz w 1961 r. Od tamtego czasu niewiele się tu zmieniło. Dziś jechałem do was i obserwowałem, co się dzieje po drodze. Pogoda była ładna, więc dojechałem bez problemu, ale gdyby padał śnieg”...

Tu prezes znacząco zawiesił głos. No bo każdy mieszkaniec tych okolic wie, że gdy pada śnieg, ruch samochodowy zamiera, a odciętym od świata mieszkańcom Jeleniej Góry – i w ogóle wszystkich ziem zachodnich – chleb, wodę do picia, koce i inne najniezbędniejsze rzeczy trzeba zrzucać z helikopterów.

W kwietniu Jarosław Kaczyński bezlitośnie przygwoździł nieudolny rząd Donalda Tuska, oskarżając go o to, że „nie potrafił zapobiec embargu na import polskiej wieprzowiny do Rosji ani wykorzystać w tej sprawie instytucji UE”. I przeciwstawił tej nieudolności własną skuteczność z czasów, gdy rządziło PiS: „Kiedy sankcje dotknęły nas za czasów naszych rządów, to myśmy to potrafili. Myśmy odpowiednimi zabiegami UE doprowadzili do tego, że Europa stanęła po naszej stronie, że kanclerz Merkel w Samarze podczas rozmów z Putinem zabiegała o polską sprawę, o sprawę polskiej wsi”.

W swej skromności Jarosław Kaczyński pominął drobny fakt, że rosyjskie embargo obowiązywało przez całe dwulecie rządów PiS-u i zostało zniesione natychmiast po tym, jak PiS przestał rządzić.

W lipcu Jarosław Kaczyński dołożył kolejną cegiełkę do wyborczego sukcesu PO i PSL. Podczas wizyty na Śląsku powiedział Ślązakom coś, co oni dobrze zapamiętali: „Śląsk jest miejscem, gdzie natężenie negatywnych zjawisk, patologii jest bardzo wysokie”.

Parę dni później równie taktownie ocenił pracę kucharzy z rządowej stołówki, mówiąc, że gdy był premierem, to z patriotyzmu jadał w rządowej stołówce, choć jedzenie tam było tak podłe, że „gębę mu wykrzywiało”. Bezpośrednio obraził tylko kilkanaście osób, ale prości ludzie z pewnością byli pod wrażniem.

Nie wolno też przeoczyć może drobnego, ale jakże miłego talentu Jarosława Kaczyńskiego: Nikt nie umie tak serdecznie śmiać się z własnych dowcipów, jak właśnie prezes PiS. Gdy już było wiadomo, że Tusk zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej, Jarosław Kaczyński skomentował to: „A bierzcie go do tej rady, byle go tu nie było” – po czym zrobił minę, przy której wysiada nawet rechot Andrzeja Leppera po słowach „Jak można zgwałcić prostytutkę?”.

Absolutnie największym sukcesem Jarosława Kaczyńskiego w roku 2014 było odkrycie, że wybory samorządowe zostały sfałszowane. Jak to było możliwe, skoro w trzech czwartych komisji wyborczych PiS miało swoich mężów zaufania? Nie umieli dopilnować, czy też uczestniczyli w fałszowaniu?

Wcześniej Jarosław Kaczyński konsekwentnie głosił poglądy podzielane wyłącznie przez żelazny elektorat PiS-u. W to, że wybory zostały sfałszowane wierzy jednak tylko co trzeci wyborca PiS-u. Ostatni raz taki sukces odniósł chyba Lenin, podpisując pokój brzeski. I dobrze. A co to, Jarosław Kaczyński niby jest gorszy od Lenina?

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka