rozpylaczek rozpylaczek
536
BLOG

Jarosław Kaczyński rzeczywistość dostrzega na pierwszy rzut oka

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 9

Od prezesa Prawa i Sprawiedliwości jestem młodszy tylko o pięć lat, więc mamy wiele podobnych lub wręcz tych samych doświadczeń. Obaj w czasach szkolnych, zwłaszcza studenckich, musieliśmy czytać teksty pisane przez autorów wyznających zasady marksizmu-leninizmu. Odpytywano nas z tego na egzaminach, wymagano znajomości podstawowych pojęć: materializm historyczny, dialektyka, walka klas... Nawet dzisiaj, po kilkudziesięciu latach od skończenia studiów, obudzony w środku nocy i zapytany „Jakie są trzy źródła i trzy części składowe marksizmu” – bez namysłu udzielę poprawnej odpowiedzi, w której obowiązkowo znajdzie się zdanie: „Główną z tych zdobyczy jest dialektyka, tj. nauka o rozwoju w jego najbardziej wszechstronnej, głębokiej i wolnej od jednostronności postaci, nauka o względności wiedzy ludzkiej, dającej nam odbicie wiecznie rozwijającej się materii”.

Założę się, że obudzony w środku nocy Jarosław Kaczyński też udzieli poprawnej odpowiedzi. I to pewnie lepiej niż ja.

Bo podobieństwa podobieństwami, ale kudy mi tam równać się z prezesem PiS-u! Nie jestem doktorem nauk prawnych, więc siłą rzeczy nie miałem okazji do cytowania Lenina w dysertacji doktorskiej. A Jarosław Kaczyński jest doktorem nauk prawnych i nie tylko miał okazję do cytowania Lenina, ale w pełni tę okazje wykorzystał.

Obaj więc, prezes PiS i ja, dialektykę mamy obcykaną, ale ja ją mam obcykaną jak - powiedzmy - strzelanie goli z rzutów wolnych obcykane ma Sebastian Mila, a Jarosław Kaczyński - jak Michel Platini.

Młodsi czytelnicy nie wiedzą, co to dialektyka. Można to wyjaśnić albo za pomocą 40 stron tekstu najeżonego zagranicznymi słówkami, albo za pomocą jednego prostego porównanie: jest to umiejętność wmawiania, że białe jest czarne, a czarne jest białe.

Dodatkowa różnica między nami polega na tym, że – choć obaj dość często posługujemy się metodą dialektyczną – ja robię to wyłącznie dla jaj, a Jarosław Kaczyński ze śmiertelną powagą.

Parę dni temu Jarosław Kaczyński dialektycznie wytłumaczył światu, jak to jest z tym sfałszowaniem wyborów samorządowych. Wybory są sfałszowane – powiedział prezes PiS, na przykład w piątek na spotkaniu wyborczym w Siedlcach. Zapytany o dowody, odpowiedział: „Sądzę, że sprawa zostanie udowodniona. Oczywiście, co zrobią sądy, które są pod niezwykle ostrym i niezgodnym z prawem naciskiem ze strony prezydenta, prezesów sądów, którzy mówią, że wszystko jest w porządku, tego nie wiem. Zrobimy wszystko, żeby to, co powinno być uczynione, w tej sytuacji zostało uczynione”.

Dopytywany, czy nie nazbyt pochopnie rzucał te oskarżenia z mównicy sejmowej, skoro dopiero sprawa ma zostać udowodniona, Jarosław Kaczyński rozwinął – że tak powiem proszę pana – pełną krasę swej dialektycznej metody odkrywania prawdy: „Można oczywiście nie dostrzegać rzeczywistości, którą można dostrzec na pierwszy rzut oka. Ja mam to do siebie, że tą rzeczywistość dostrzegam. Jeżeli spojrzeć na ostatnie 25 lat, bardzo wiele razy mi mówiono, że nie mam racji, że bzdura, wyśmiewano, a później się okazywało, że racja po latach była przyznawana”.

Spróbuję przetłumaczyć te przepiękne frazy na język zrozumiały nawet dla furmana: PiS udowodni, że wybory zostały sfałszowane, ale przecież w III RP nie ma demokracji, sędziowie wydają wyroki pod dyktando prezydenta i rządu, więc pewnie i w tej sprawie będą kłamać, ale Jarosław Kaczyński już teraz wie, jak było naprawdę, bo zawsze wiedział, czego najlepszym dowodem są jego własne słowa.

Nawet Lenin nie powiedziałby tego lepiej.

Oj, palnąłem gafę. Co za „nawet”? Lenin Jarosławowi Kaczyńskiemu to by mógł buty czyścić.

Tak więc na pierwszy rzut oka Jarosław Kaczyński dostrzegł, że wybory zostały sfałszowane. Ktoś zapyta: „A na drugi rzut oka?”

A na drugi rzut oka Jarosław Kaczyński dostrzegł przyzwolenie na pedofilię w Danii.

W miarę spływania najnowszych informacji o kolejnych rzutach oka prezesa PiS, będziemy państwa o tym informować na bieżąco.

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka