rozpylaczek rozpylaczek
2052
BLOG

Kaczyński na Śląsku, czyli złodziej krzyczy łapać złodzieja

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 33

Niedawna wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Śląsku na pewno na długo utkwi nam wszystkim w pamięci. Nie tylko mieszkańcom Śląska i nie tylko za uroczy bon mot „Śląsk jest miejscem, gdzie natężenie negatywnych zjawisk, patologii jest bardzo wysokie”.

 

Pozornie było to wystąpienie jak wiele innych. Prezes PiS nie mówił niczego nowego, miał ten sam standardowy zestaw formułek, które wygłasza w każdym zakątku kraju. Wszędzie mówi o upadku przemysłu, zastoju, degrengoladzie, wyludnianiu… Więc na Śląsku też: Śląsk to teren, który „się wyludnia, gdzie nie są prowadzone żadne wielkie prace rewitalizacyjne, gdzie wszystko, co jest ogromnym dorobkiem Śląska, jest nieużywane”. Z tego wszystkiego w tym zadaniu najciekawsza jest osobliwa polszczyzna „inteligenta z górnej półki”, jak to z dumą Jarosław Kaczyński lubi o sobie mówić. Jak widać, na tej górnej półce nie ma nikogo, kto by nauczył prezesa PiS, że w języku polskim obowiązuje zasada podwójnego przeczenia. Mówimy „wszystko jest używane”, ale gdy chcemy powiedzieć, że nie jest używane, no to „wszystko” trzeba zamienić na „nic”. Mnie tego nauczono w czwartej klasie szkoły podstawowej i tak mi już zostało. Jarosławowi Kaczyńskiemu zostało tylko świetne mniemanie o sobie.

To przemówienie zapamiętamy jednak ze znacznie poważniejszego powodu, choć prezes PiS tylko po raz kolejny powtórzył bezczelne kłamstwo, które jest jednocześnie odwracaniem kota ogonem. Jarosław Kaczyński przypomniał, że premier Donald Tusk podpisał pakt klimatyczny, który „potężnie uderzył w polski węgiel i doprowadził do tego, że sprzedajemy mniej węgla niż kupujemy”, i że „doprowadził do tego, że nad polskim górnictwem węglowym wisi widmo likwidacji”.

Rzeczywiście, pakiet klimatyczny podpisał Donald Tusk. Tyle tylko, że pakiet ten został wynegocjowany w marcu roku 2007, kiedy premierem był Jarosław Kaczyński, a prezydentem – Lech Kaczyński. I to oni osobiście odpowiadają za niekorzystne dla Polski zapisy w tym pakiecie. W fazie negocjacji można było zrobić prawie wszystko: od negocjowania lepszych warunków po zawetowanie całego projektu. Tymczasem tandem Kaczyński premier – Kaczyński prezydent popełnił całą serię kosztowych błędów, łącznie ze zgodą na wybranie złego roku bazowego (będącego podstawą do obliczania ilości szkodliwej emisji dwutlenku węgla).

Rząd Donalda Tuska, z uwagi na unijne procedury, już nie mógł użyć prawa weta. Mógł tylko próbować naprawić to, co spartaczył rząd Jarosława Kaczyńskiego.

Prezes PiS stosuje typową taktykę uciekającego z portfelem złodzieja, który najgłośniej krzyczy „łapać złodzieja”. Jarosław Kaczyński liczy na to, że ludzie już zapomnieli, jak było naprawdę i uwierzą w jego kłamstwa.

Może niektórzy uwierzą, ale na pewno nie wszyscy.

Jerzy Skoczylas

 

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka