rozpylaczek rozpylaczek
1305
BLOG

Polak, Turek – dwa bratanki

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 50

Jarosław Kaczyński szczęśliwie ozdrowiał, alergia minęła mu jak ręką odjął. Choć nie da się wykluczyć możliwości, że nie ozdrowiał, tylko wypisał się ze szpitala na własne życzenie, a może nawet uciekł lekarzom, którzy na moment spuścili go z oczu.

 

Na tę drugą możliwość wskazuje to, co prezes Prawa i Sprawiedliwości naopowiadał braciom Karnowskim, u których znalazł pierwsze schronienie. Kiedyś będzie ulica Karnowskich, tak jak w Czeladzi jest ulica Dehnelów – braci, którzy ukrywali Józefa Piłsudskiego. A może i wspólny pomnik. Ale nie wybiegajmy za daleko w przyszłość.

Otóż Jarosław Kaczyński powiedział m.in. coś takiego: „Trzeba budować wspólnotę, dbać o dobry wizerunek Polski. Trzeba czynić wszystko, by polska kultura, ta unikatowa, a nie naśladowcza, rozwijała się. I trzeba wzmacniać siły militarne. Trzeba czynić wszystko, by Polska była tym, czym jest dziś…”.

Urwałem to zdanie, nie tylko dla zwiększenia napięcie. Do tego miejsca zgadzam się w stu procentach z tym, co zbiegły pacjent powiedział swoim chwilowym wybawcom. Tak, trzeba budować wspólnotę, dbać o dobry wizerunek Polski. Trzeba wzmacniać siły militarne. Trzeba czynić – może nie wszystko, ale w każdym razie wiele – by polska kultura, ta unikatowa, a nie naśladowcza… No właśnie, tu pierwszy zgrzyt. Jarosław Kaczyński powiedział „rozwijała się”, z zaimkiem zwrotnym na końcu zdania, co jest nie tylko rażącym błędem składniowym, ale również rusycyzmem. Nie jest dobrze, gdy nawoływanie do dbania o unikatową polską kulturę wypowiadane jest za pomocą frazy zmałpowanej z innego języka.

Ale przymknijmy na to oko. Może Jarosław Kaczyński miał do szkoły pod górkę? Może akurat tego dnia, gdy na polskim nauczycielka mówiła o cząstkach niesamodzielnych, młody Jareczek też zapadł na alergię? A może po prostu prezes PiS zna polski tak, jak zna historię, ekonomię, internet, bankowość etc.? W sumie to drobiazg przy tym, jak Jarosław Kaczyński zakończył całą tę wypowiedź: „Trzeba czynić wszystko, by Polska była tym, czym jest dziś Turcja. O niej mówi się, że to poważne państwo. Mój śp. brat mówił wielokrotnie, że chciałby, żeby o Polsce tak mówiono. Ten rodzaj wielkości jest do zdobycia. To wymaga najpierw zmiany władzy, a potem przebudowy polskich elit. I to we wszystkich dziedzinach".

O Turcji mówi się, że to poważne państwo!

Przyznam się, że gdyby mi przeczytano to urwane zdanie i kazano dokończyć, to choćbym myślał do końca świata i o jeden dzień dłużej, nie wymyśliłbym, że Jarosławowi Kaczyńskiemu podoba się to, co jest w Turcji.

Bo choć pamiętam doskonale opowieści Jarosława Kaczyńskiego i „jego śp. brata” o „imposybilizmie” i o pomysłach na przewalczenie tej zgagi (utworzenie specjalnych uniwersytetów, które wykształcą elity posłusznie piszące przepisy prawne pod dyktando premiera), zachwyty nad Viktorem Orbanem i marzenia o „Budapeszcie w Warszawie” – to jednak do tej pory Jarosław Kaczyński mimo wszystko trzymał się, przynajmniej z grubsza, standardów europejskich. Teraz jego marzeniem są standardy azjatyckie. To nowa jakość.

Gdybym miał większą wyobraźnię i – powiedzmy rok temu – napisał to, co Jarosław Kaczyński powiedział braciom Dehne… przepraszam, braciom Karnowskim, stawiam dolary przeciwko orzechom, że bracia Karnowscy – i wszyscy pozostali Niepokorni & Wyklęci – rzuciliby się na mnie z krzykiem, że tym razem „przemysł pogardy i nienawiści” grubo przesadził.

I musiałbym ze wstydem przyznać im rację, i pokornie przeprosić.

Tę wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego – potencjalnego premiera Polski – można komentować w różny sposób. Tomasz Lis czy dziennikarze Gazety Wyborczej komentują to serio. Lech Wałęsa skwitował to prośbą, żeby nie „wpuszczać go w niepowagę prezesa”. Oba sposoby mają – jak to mówi Lech Wałęsa – plusy dodatnie i plusy ujemne.

Na pewno trzeba o tym mówić serio. Wręcz zrobić listę tych wszystkich groźnych dla demokracji i rozwoju gospodarczego pomysłów Jarosława Kaczyńskiego. I trąbić o tym na lewo i na prawo. Betonowych zwolenników Kaczyńskiego oczywiście to nie przekona, bo ich nic nie przekona, ale o tym, czy te szaleńcze pomysły zostaną kiedykolwiek zrealizowane, decydować będą nie betonowi zwolennicy Kaczyńskiego, tylko przede wszystkim ci, którzy teraz nie głosują wcale.

Skwitowanie, że to brednie – też ma swoje zalety, bo ucina rozmowę. Ogromną wadą polskiego życia politycznego jest to, że politycy i dziennikarze rzucają się na każdą, nawet największą brednię i komentują ją całymi latami. Powinien być próg, poniżej którego się nie schodzi.

No bo jak można serio mówić, że warto naśladować Turcję? A gdy Turcja Kaczyńskiemu przestanie się podobać – jak Orban, gdy rzucił się w objęcia Putina – i zacznie nawoływać do naśladowania Iranu czy Korei Północnej, to co – też będziemy o tym serio mówili?

Jerzy Skoczylas

 

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka